Wróbelek!

Cześć, cześć.
Sezon dobiegł końca, czas opuścić Grecję i wrócić do Krakowa na piwo. Chociaż na chwilę. Jednak żeby nie była to sprawa zbyt prosta – w tym roku nie lecę. Nie, nie płynę. Jadę. Żeby jeszcze wszystko to utrudnić – nie na czterech kołach. Na dwóch.
Chwilę to trwało, ale – udało się pokonać grecką biurokrację i ichniejsze nie-da-się. Dostałem umowę kupna – sprzedaży, tymczasowe tablice i tymczasowy dowód rejestracyjny.

Droga Ateny – Patras przebiegła bez przeszkód. Przed załadunkiem wszystkiego na prom – coś pięknego. Tak jak w górach każdy mówi sobie ‚cześć’, jak na żaglach przepływające załogi jachtów się pozdrawiają – w podobnym duchu zachowują się motocykliści. ‚Skąd jesteś?’, ‚gdzie jedziesz?’, ‚kim jesteś?’ i moje ulubione – ‚Co to za tablica rejestracyjna?’. Tablica? Bez żadnych oznaczeń kraju pochodzenia, zielone litery mówiące ‚A 144’. Tymczasowe greckie. (Czy ja jestem 144 pojazdem, który opuszcza Grecję? Może ktoś wie?)
Sama przeprawa promowa – nic szczególnego. Ot, kilkadziesiąt godzin spania-czytania-nicnierobienia.

Wejście do Wenecji – wow. Wielki prom i manewrujące dookoła niego taksówki plus widok starego miasta.. Robi wrażenie.
Poza tym? Populacja włoskich wróbli pomniejszona o jednego osobnika.. Ja nie poczułem, mam nadzieję, że on również nie..

Ten wpis został opublikowany w kategorii z plecakiem tu i tam i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.